Tę recenzję chcę zacząć od zachwytu: nareszcie na rynku znalazła się książka, która o trudnym temacie pojawienia się rodzeństwa opowiada najmłodszym braciszkom i siostrzyczkom. Oczywiście sięgnąć po nią może także cztero- czy pięciolatek, jednak myślę, że najlepiej sprawdzi się w najmłodszej grupie wiekowej, dwu- i trzylatków.
Tym, co ujmuje od razu, kiedy weźmiemy książkę do ręki, są bajkowe ilustracje Anny Łazowskiej. Utrzymane w stonowanych i pastelowych kolorach są dziecięce i jednocześnie cieszą oko dorosłego. Mocno kojarzą mi się kartami poruszającej wyobraźnię gry Dixit, chociaż oczywiście nie ma w nich czarodziejskich elementów.
Tekstu w „Tosi…” jest niewiele – ale to spora zaleta książki. Zdania są krótkie i konkretne, w sam raz dla dociekliwego malucha. Bardzo dużo uwagi skupia się tu na emocjach dziecka. Pojawia się ciekawość, radość, ale też strach, zazdrość, tęsknota czy smutek związany z tym, że życie Tosi wkrótce się zmieni. Dziewczynka boi się i martwi, że rodzice będą mieli dla niej mniej czasu, tęskni za mamą, która jest w szpitalu, i złości się, że ciocia nie zwraca uwagi na nią, tylko na małego braciszka. Określenia emocji po prostu się pojawiają, bez zbędnych komentarzy czy sugestii, co z nimi robić. I to wydaje mi się najbardziej wartościową częścią książki – pokazanie, że bycie rodziną ma swoje trudne momenty, ale odczuwanie każdej z emocji, także tych nieprzyjemnych, jest ok. One się pojawiają i będą się pojawiać, a najlepsze, co może zrobić rodzic, to zauważać je, nie udawać, że ich nie ma, nie oceniać ich. To bardzo bliskościowe ukazanie tego, co dzieje się w rodzinie po pojawieniu się w niej kolejnego członka. Pod tym kątem książka wydaje mi się nawet lepsza niż „Dziecko w brzuchu mamy” (która oczywiście przeznaczona jest dla starszych dzieci, więc i treściowo znacznie wykracza poza emocje; możecie o niej poczytać tutaj).
Ze względu na ilość tekstu ograniczoną do minimum niektórym rodzicom może być trudno pracować z książką, bo mogą się pojawić w trakcie czytania wątpliwości – jak odpowiadać na pytania dzieci? Czy coś dopowiadać do ilustracji? Jeśli tak, to ile? Z pomocą przychodzą dwie pierwsze strony, na których autorka umieściła wskazówki jak używać książki oraz jak pomóc dziecku odnaleźć się z nowej sytuacji. Ta „instrukcja obsługi” powinna uspokoić nawet najbardziej zestresowanych rodziców 🙂
Podsumowując, zdecydowanie polecam tę pozycję, szczególnie rodzinom, w których różnica wieku między rodzeństwem jest bardzo mała i siostrzyczki oraz braciszkowie dopiero co sami wyszli z niemowlęctwa. Jednocześnie przez to, że autorka koncentruje się przede wszystkim na emocjach, a ilustracje są małymi dziełami sztuki, książka może posłużyć także starszakom – jako inspiracja do rozmowy i pretekst do zadawania dalszych pytań. A wtedy można sięgnąć po pozycje dla starszych dzieci…
Tytuł: Tosia czeka na braciszka
Tekst: Natalia Minge
Ilustracje: Anna Łazowska
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Warszawa 2019
Autorka recenzji: Agata Kozłowska
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!