Czyli o ważnych decyzjach w (pozornie) nieważnych sprawach

Wielu rodziców i opiekunów zadaje na warsztatach z edukacji seksualnej pytanie: kiedy najlepiej zacząć edukację seksualną? Odpowiedź mam zawsze taką samą: od urodzenia. Bo pierwszy dotyk, tulenie, zmiana pieluszki, sposób, w jaki rodzic czy opiekun obchodzą się z ciałem dziecka, to informacja: jestem ok, moje ciało jest ok, mam prawo wyrażać swoje potrzeby. Lub: nie jestem ok, musiałem zrobić coś złego, skoro oni reagują wstrętem lub złością na mnie. Ten wczesny kontakt opiekun-dziecko to baza dla przyszłych doświadczeń w różnych sferach. Bo seksualność to także nasza umiejętność budowania relacji z drugą osobą czy podejmowania decyzji dotyczących naszego ciała i życia.

Dobre wychowanie?

Pewnie zastanawiacie się, skąd ten wstęp przy recenzji książki dla dzieci. „Buziak? Nie!” porusza w lekki i zabawny sposób jedną ze sfer, która często kategoryzowana jest jako „dobre wychowanie”. Często nawet przez myśl nam nie przechodzi, żeby kwestionować zasady, które stosuje tak wiele osób dookoła. Jakie zasady? Powitalny savoir-vivre. Tak jak wypada powiedzieć „dzień dobry” i podać rękę, tak samo często uważa się, że wypada dać dziecku buziaka. Ile razy słyszeliście zachęty ze strony opiekunów: „no, daj cioci buzi, będzie jej miło”?

Mam wielką nadzieję, że są wśród Was tacy, którym się nie zdarzyło słyszeć wcale. Ale niektórzy z Was mają pewnie ochotę zapytać: „co jest takiego złego w uroczym powitalnym buziaku?”. Już spieszę z odpowiedzią. W samym buziaku nie ma nic złego. Jeśli młody człowiek ma na niego ochotę i zgadza się, żeby go dostać, ma do tego prawo. W „Buziak? Nie!” mamy jednak chłopca, który buziaków nie lubi. Nie lubi do tego stopnia, że kiedy w odwiedziny przychodzi więcej osób, chowa się w swoim pokoju. Nie dlatego, że nie lubi gości, ale właśnie z obawy przed całusem. To ważny element całej układanki – informacja, że możemy kogoś lubić, ale wcale nie mieć ochoty na buziaka od tej osoby.

Czego Leon się nie nauczy…

Leon, czyli główny bohater książki, lubi ciocię Kasię, wujka Karola i babcię Emilię. Nie lubi jednak buziaków, którymi zasypują go z sympatii. No dobrze, ale czemu to takie ważne z tym buziakiem? Czemu nie może po prostu zamknąć oczu i przeżyć tego powitalnego „cmok”? Wyobraźmy sobie Leona 20 lat później. W sytuacji intymnej z koleżanką. Leon właściwie nie ma ochoty na pieszczoty ani seks, ale wydaje mu się, że dziewczynie będzie miło, jeśli się na to zgodzi. Robi więc coś, czego nie chce, żeby sprawić przyjemność dziewczynie. Zdaję sobie sprawę, że to spore uproszczenie. Chociaż może gdybyśmy na miejsce Leona podstawili młodą dziewczynę, wcale nie pomyślelibyście, że przesadzam. Chłopcom w naszym społeczeństwie pozwala się na więcej i częściej potrafią w związku z tym zadbać o własne granice. Chociaż częściej nie oznacza, że zawsze.

Kreatywne dbanie o granice

„Buziak? Nie!” dotyka więc tematu granic i dbania o siebie. Co ciekawe, rozwiązanie problemu Leona jest i zabawne, i straszne. Leon bowiem na każdą prośbę o buziak ze strony dorosłych mówi asertywne „Nie”. Tylko że nikt go nie słyszy. Jego „nie” traktowane jest jak dziecięce przekomarzanie, które można zignorować, bo przecież buziaczek i tak się należy. Niepokojące jest to, że Leonowi brakuje wsparcia ze strony rodziców, którzy wydają się milcząco przyzwalać na niechciane całowanie ich dziecka. Inspiracją staje się starsze rodzeństwo, które wypracowało dosyć niekonwencjonalne sposoby mówienia „nie” – jak bekanie tuż przed całusem czy zdecydowany wrzask. Leon idzie o krok dalej i stosuje metodę słodko-słono-obrzydliwą, której jednak Wam nie zdradzę, bo zepsułabym całą niespodziankę.

Czasami tak się zdarza, że inne osoby nie słyszą naszego „nie”. Kreatywne działania są wtedy jak najbardziej wskazane. Przecież kiedy ktoś próbuje przekroczyć nasze granice cielesne, dotykając nas w niechciany sposób – krzyczymy, żeby wezwać pomoc. Więc uczmy tego nasze dzieci. Że maja prawo decydować, kto i kiedy ich dotyka. Nawet jeśli to ulubiona ciocia czy najfajniejszy wujek.

Edukacja nie tylko seksualna

Dużym plusem tej ważnej książeczki są dla mnie ilustracje. Czytelne, ciekawie wykorzystujące rozmaite techniki, interesujące dla dziecka.
Bardzo zachęcam do sięgnięcia do tej pomocy w domowej edukacji seksualnej. Oraz do rozmów o tym, że nasze ciało jest naszą własnością. I zawsze mamy prawo odmówić czyjegoś dotyku.

Tytuł oryginału: Küsschen? Bäh!
Tekst: Barbara Rose
Ilustracje: Volker Fredrich
Tłumaczenie: Anita i Robert Jonczykowie

Wydawnictwo SAM
2019

Autorka: Agata Kozłowska

1 komentuj
  1. Dor
    Dor says:

    Mnie w tej książce bardzo martwi, że rodzeństwo nie daje mu wsparcia, tylko własciwie obwinia go o całą sytuację (victim blaming) 🙁

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *