„O maluchu w brzuchu…” to kolejna książka, która piękną grafiką i formą wydania zachęca do rozmowy z dziećmi (w tym przypadku z przedszkolakami) o seksualności człowieka. Grube karty i urocze ilustracje Moniki Filipiny to zdecydowana zaleta tej pozycji. Jest duża szansa, że przetrwa ona niecierpliwe przewracanie kartek przez małe rączki.
Struktura
Każda strona rozpoczyna się od zapisanego na górze pytania związanego z ciążą lub rozmnażaniem, na które udzielana jest odpowiedź. W założeniu jest to rozmowa małej Meli z mamą. Jednak przez taką konstrukcję książka nie ma posiada liniowej fabuły. Sama autorka pisze we wstępie, że nie trzeba czytać jej po kolei; zachęca także do oglądania i rozmawiania o rysunkach. Samo w sobie nie jest to oczywiście wadą! Mam jednak problem z prowadzeniem narracji, bo wydaje się dosyć zagmatwana. W odpowiedziach na kolejne pytania wplatane są wątki dotyczące rodziny Meli, ale mam poczucie, że wprowadza to pewien chaos. Wygląda to, jakby autorka nie mogła się zdecydować, czy pisze książkę-podręcznik z pytaniami i odpowiedziami, czy może książkę-opowieść o rodzinie. Żadna z tych opcji nie jako taka byłaby zła, ale próba połączenia ich ze sobą wydaje mi się niestety nieudana. Szczególnie widoczne staje się to w momencie, gdy mama tłumaczy Meli, kto urodził kogo w ich rodzinie. Niektóre postaci nie były w żaden sposób wcześniej wprowadzone – ja się pogubiłam, więc myślę, że dla dzieci może to być jeszcze trudniejsze do zrozumienia.
Merytoryczna strona
W części merytorycznej bardzo podoba mi się tłumaczenie tego, w jaki sposób powstają dziewczynki i chłopcy. Ciekawa jest także część dotycząca tego, czemu kiedyś mówiono, że dzieci przynosi bocian (chociaż wydaje mi się skrajnie mało prawdopodobne, żeby takie pytanie zadała mała dziewczynka). Trochę gorzej czytało się odpowiedź na pytanie o to, czy rodzenie dziecka boli (”trochę boli, ale lekarze i pielęgniarki starają się ten ból łagodzić”) i porównanie porodu do wchodzenia na wysoką górę. Domyślam się, że autorka starała się uchronić młodego czytelnika oraz młodą czytelniczkę i zarysować wizję porodu jakoś coś „trochę nieprzyjemnego”. Sądzę jednak, że dzieci są w stanie przyjąć także wersję, zgodnie z którą „niektóre kobiety boli bardzo, a inne mniej”, a która wydaje mi się bardziej zgodna z ogólnym doświadczeniem kobiet.
A rodzina?
Książka jest też bardzo skoncentrowana na pełnej, szczęśliwej rodzinie. I podobnie jak wyżej, nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że sporo tutaj uogólnień. Brakuje perspektywy dzieci z rodzin patchworkowych, mniej szczęśliwych, a także mniej standardowych niż mama + tata + dzieci. Ale być może to po prostu temat na zupełnie inną książkę, której na rynku na razie brakuje (jest co prawda „To wszystko rodzina”, ale dla innego przedziału wiekowego).
Instrukcja dla rodziców
Podobnie jak w innej wydanej przez Naszą Księgarnię pozycji (choć dla młodszych dzieci) „Tosia czeka na braciszka”, książka rozpoczyna się krótkim rozdziałem skierowanym do rodziców. Jest on po to, by ułatwić im czytanie i rozmowy z najmłodszymi. Jest to bardzo pomocna część, zwłaszcza jeśli jest to pierwsza tego typu pozycja w rękach opiekuna.
Podsumowanie
Ostatnia rzecz, o której nie mogę nie wspomnieć, pisząc o tej książce, to że bardzo przypomina ona kultowego „Pucia” Marty Galewskiej-Kustry. Już sam sposób prezentacji rodziny na pierwszych stronach narzuca to skojarzenie, a także skład rodziny (nie ma co prawda Bobo, ale są nawet kot i pies); również opracowanie graficzne budzi takie skojarzenia. Nie jestem pewna, jak to ocenić, ale może to właśnie zachęci niektórych młodych czytelników?
Ostatecznie polecam tę pozycję, bo mimo że nie zachwyciła mnie tak jak np. „Tosia…” (która jednak jest skierowana do dzieci w innym wieku), może stanowić bardzo dobry punkt wyjścia do otwartych rozmów z dzieckiem o tym, skąd się biorą dzieci. Może być też sporym ułatwieniem dla osób, dla których rozmowa o tematach rozmnażania bywa trudna lub niezręczna.
Tytuł: O maluchu w brzuchu, czyli skąd się biorą dzieci
Tekst: Marta Maruszczak
Ilustracje: Monika Filipina
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Warszawa 2019
Autorka recenzji: Agata Kozłowska
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!